Lekarze, eksperci i przedstawiciele włoskiego przemysłu stawiają czoła trudnemu wyzwaniu.
Zarówno we Włoszech, jak i na całym świecie nadal rośnie liczba osób zarażonych koronawirusem, który ze zwykłej grypy (jak opisywano go jeszcze miesiąc temu) przeistoczył się w pandemiczny wirus podróżujący po wszystkich kontynentach.
We Włoszech zaraziło się już ponad 60 000 osób, jednak – według badań ekspertów i naukowców – liczba ta będzie rosnąć co najmniej do 31 marca.
Z pewnością nie jest to najlepsza sytuacja dla Włoch, tego pięknego kraju znanego na całym świecie z turystyki, radości i witalności. Dziś włoskie ulice, miasta, hotele, place, sklepy, centra życia dziennego i nocnego świecą pustkami.
To kraina duchów i paradoksów, w której choroba i zakażenia stają się codziennością i grożą poważnym kryzysem ośrodków zdrowia, szpitali oraz laboratoriów klinicznych.
Jednak mimo tej dramatycznej i anachronicznej sytuacji są tacy, którzy za kulisami wytrwale pracują ze spuszczonymi głowami, trwając w milczeniu i nie poddając się! Dziś bijemy brawo lekarzom i pielęgniarzom płci obojga – to nasi bohaterzy narodowi, którzy z pokorą dla życia walczą o zdrowie nas wszystkich. Personel medyczny już nie ma grafików – tu tempo jest szybkie, a nawet ekstremalnie szybkie. DZIĘKUJEMY też wszystkim tym, którzy pracują na rzecz supermarketów – hurtowniom, sprzedawcom i wszystkich tym, którzy pracują, abyśmy mogli zaspokajać podstawowe potrzeby.
Lista osób, którzy działają „w okopach” jest bardzo długa. Być może my jako „Energreen”, wznawiając dziś pracę, przyczynimy się do czegoś dobrego. Nasza działalność jest związana z sektorem rolniczym i drogowym. Naszą marką jest bezpieczeństwo, na rzecz którego pracujemy z zaangażowaniem, powagą, lojalnością, jakością od 1980 r. Zobowiązaliśmy się do ochrony pracowników i współpracowników, zapewniamy wszelkie środki sugerowane przez włoski rząd: maski, rękawiczki, kontrole temperatury ciała itd., a także środki dezynfekujące i odkażające umieszczone w każdym biurze i strategicznych punktach całego zakładu. Zakasujemy rękawy, wierząc, że wszystko będzie dobrze.